Panowie rządzący wojny
zawsze toczyli.
Miliony mogił
w drodze do sławy
zwycięstwem nazwali.
Pod gruzami Warszawy,
na polach i w lasach leżały trupy
chojraków, junaków, mołojców …
Kto tak powiedział,
że bohatery to byli!
Oni nie chcieli umierać –
kazali im strzelać, bo jak nie …
Kto przeżył na chwilę
i umiał się podnieść,
po cichu prał spodnie.
Płakał za matki ogrodem.
List do dziewczyny napisał,
że trzeba odejść.
Oni nie chcieli umierać, ale
żaden się nie przyznał,
że uciekłby z ognia śmierci, tylko …
Bóg, Honor, Ojczyzna!
Bóg „Nie zabijaj” każe!
A czy honor to bić się
o żądze szaleńców,
co Ojczyznę po latach
znów w wojnę zapędzą?
Panowie rządzący wojny
zawsze toczyli, laury zbierali,
piersi pełne medali dumnie wypinali!
Jak w szachach – grali, wygrywali,
lecz gdy szach, a potem mat – uciekali!
A żołnierze umierali.
A najdzielniej biją króle,
A najgęściej giną chłopy…
I nie ważne, z jakiego narodu –
machina na miazgę przemiele
statystyki ofiar bezimiennych
bez dowodu na słuszność umierania.
Nawet historia nie wymierzy,
komu kurhan, komu laur się należy.
Tylko ziemia wie rodzona,
czyją to krwią jest zroszona.
A na pomniku „pseudo bohatera”
pozłotki płoche prawda zaciera.
Pod krzyżem z drewna ten, co ją kochał,
lecz nie chciał umierać!